Miasto Morthal
Domy => Dom Kells => Wątek zaczęty przez: Kells w Październik 23, 2013, 18:44:30
-
Jest cały zawalony książkami które leżą niemal wszędzie. Stoją tu też 2 legowiska dla moich zwierzaków.
-
Weszłam. Wreszcie pokój był mój. Przeniesieni pół tony książek to nie lada zajęcie. Sohan machnął ogonem na mój widok. Usiadłam na podłodze chwytając zaczętę książkę. Wsadziłam w nią nos. Sohan połozył się na podłodze obok o Lori wcisnęła się na kolana gromiąc psa wzrokiem.
-
Machinalnie zaczęłam głaskać kota.
-
Niepewnie zapukalam do drzwi jakiegoś domu.
-
Wstałam otwierając drzwi. Sohan ruszył za mna. Wcisnął się przede mnie.
-
- Eee hej.. nie wiesz moze gdzie jest dom numer 25? Bo troche sie zgubilam. - powiedzialam zamieszana.
-
Milczałam chwilę.
-Eee...No tak. Idziesz prosto i na lewo.-rzuciłam.
Najlepszy sposób zapytania...xD
-
-Dzieki. - usmiechnelam sie. - Jak sie tu troche ogarne to na pewno cie zaprosze na kawe - zasmialam sie. - Do zobaczenia. - powiedziala i wyszlam..
-
Westchnęłam.
-Też jestem tu od nie dawna. -uśmiechnęłam się.
-
_______________________
,,Niedawna'' razem ::)
-
Cicho siedź. Mam 5 z dyktand. ::)
-
_____________________
Jakim cudem? xD
-
Takim że tam myślę. :P
-
___________________________
Ta, bo uwierzę xD Nie no, wierzę ;-;
-
Wróciłam do pokoju. Pies poruszał się za mną jak cień.
-
Zamyśliłam się chwilowo i wyszłam.
-
Weszłam. Otworzyłam szafkę odnajdując w niej smycz. Zawołałam Sohana.
-
Przybiegł natychmiast z korytarza. Zapięłam smycz i wyszłam. Kotka z cichym westchnieniem opuściła łózko na które się wspięła. Wskoczyła na okno spoglądając przez szybę.
-
Weszłam z psem.
-
Wyszłam z psem.
-
Weszłam. Lori już siedziała na środku pokoju. Soh układał się na łóżku. Spojrzałam na kotkę.
-
Olie zapukal do drzwi.
-
Nie wstałam. Usmiechnęłam się pogodnie do kota opierając o parapet.
-
-Kells.. - zawolal. - Jestes tam?
-
Nie dopowiedziałam. Nie usłyszałam go zamyślona
-
Zaczal pukac w drzwi.
-Kells? Prosze cie.. otworz.
-
Obudziłam się. Podeszłam do drzwi otwierając je.
-
Spojrzal na nia.
-Zrobilem cos nie tak?
-
=Och...Nie-westchnęłam.
-
-Na pewno? Wiesz.. nie chcialem cie urazic w jakis sposob.
-
-Byłam po prostu zaskoczona.
-
-Dlaczego?- spytal.
-
-No bo wiesz-odchrząknęłam.
-
-No wlasnie nie wiem. - powiedzial opierajac sie o framuge.
-
Zamrugałam.
-
-Wyjasnisz?- spytal.
-
-Nie umiem-westchnęłam.
-
Usmiechnal sie.
-A wlasnie... zapomniabym ci podziekowac za wczorajszy wieczor. - powiedzial i wyciagnal zza plecow duza czerwona roze. - To w ramach wdziecznosci za tak mile spedzony czas. - usmiechnal sie.
-
-Och...Nie ma za co-spojrzałam na kwiat.
-
- Jest. - powiedzial krotko i wreczyl jej roze.
-
Wzięłam różę.
-
-Nie chcialabys sie gdzies przejsc? - spytal nadalstojac u progu drzwi.
-
Pokręciłam głową.
-Muszę się spakować. Jutro się przeprowadzam do swojego mieszkania.
-
-Moze moge ci pomoc w przeprowadzce? -usmiechnal sie.
-
-Jeśli chcesz-otworzyła szerzej drzwi.
-
Wszedl, rozejrzal sie dookola.
-
Zaprowadziłam go do pokoju.
-
Poszedl za Kells.
-
Wyjełam pudło zabierając się do pakowania książek.
-
Olie zrobil to samo.
Caly czas obserwowal Kells.
-
Gdy książki były już popakowane otworzyłam szafkę pakując ubrania.
-
Olie natrafil na szufladke z bielizna. Wyjal jakas bielizne i rozlozyl ja w powietrzu..
-Hmmm...- zaczal mowic do Kells ktora byla odwrocona plecami. -Fajnie bys w tym wygladala. - zasmial sie.
-
Prychnęłam zerkając na niego. Roześmiałam się.
-
-Serio mowie. - powiedzial i z zainteresowaniem przegladal siemuzyce.
-
Odebrałam mu to wkładając do pudła.
-Możesz zająć się tym-wskazałam na płyty poukładane równo na półce.
-
-Okeeej. - zabral sie z rozgoryczona mina za plyty
-
Po pół godziie spakowalam też wszystkie ubrania.
-
Olie spakowal reszte.
-To jak? Moge cie teraz gdzies zabrac? - usmiechnal sie.
-
Skinęłam głowa.
-
- To chodzmy. - wzial ja za reke. Wyszlii.